G.I.MAX – Max Walczy – Historia Pasji

Historia pasji Maksymiliana Podlejskiego – podopiecznego Fundacji, opowiedziana przez Tatę Przemysława.

Historia pasji Maksymiliana Podlejskiego – podopiecznego Fundacji, opowiedziana przez Tatę Przemysława.

Historia którą chcę opowiedzieć, zaczyna się w Wyrach, gdy Maks ma 5 lat. Prawdę mówiąc, to nieco wcześniej, ale nie jesteśmy w stanie tego określić, a w pamięci wszystkich tkwią, tak czy inaczej, Wyry.

Bitwa Wyrska 

Wyry to miejscowość w powiecie Mikołowskim, gdzie we wrześniu 1939 roku polscy żołnierze stoczyli zwycięską bitwę z przeważającymi siłami niemieckimi. Na pamiątkę tych wydarzeń od kilkunastu lat jest organizowana rekonstrukcja walk wrześniowych, wraz z pokazami sprzętu wojskowego, pod nazwą „Bitwa Wyrska – Bój o Gostyń”. Tyle wielkiej historii, a teraz przejdźmy do sedna spawy. Wujek Marek, działając swego czasu w grupie rekonstrukcyjnej, zaprosił Maksia na Bitwę Wyrską, w której miał brać udział. Pojechaliśmy z pewną dozą niepewności, czy aby chłopcy – czyli Maksio i jego młodszy brat Kasjan, będą zadowoleni. Krótko mówiąc nasze obawy były nieuzasadnione, ponieważ Maksio był zachwycony, a braciszek przespał większość czasu w wózeczku, mimo że obok wybuchały „bomby” posypując nas grudkami ziemi. Zmęczeni, ale szczęśliwi wróciliśmy do domu. Maksiowi tak się spodobało, że w klika dni po powrocie zapytał: kiedy pojedziemy na bitwę? I od tej pory utarło się, że każdy zlot czy festyn militarny, to „Bitwa”.

Rozpoczęły się poszukiwania Bitwy w okolicy i tak wylądowaliśmy na Operacji Południe w Bielsku. Maksio nie dość, że był w swoim żywiole, to jeszcze kupił sobie na pamiątkę prawdziwy hełm wojskowy, a dokładnie wkładkę z tworzywa do amerykańskiego hełmu M1, która na pierwszy rzut oka wygląda jak hełm stalowy. Pamiątka ta, można powiedzieć, stała się kamieniem węgielnym kolekcji Maksia.

Pamiątki i spotkania 

Teraz cała historia nabrała takiego tempa, że nie jesteśmy w stanie wszystkiego opisać, tym bardziej ułożyć chronologicznie. Były kolejne Bitwy i kolejne pamiątki, do tego doszły jeszcze muzea i fortyfikacje. Zaczęły się prezenty z różnych okazji – w formie sprzętu wojskowego (głównie z demobilu). Coś zostało znalezione podczas porządków w piwnicy u sąsiada, w szufladzie u Babci Neli, ktoś przyniósł sprzęt, bo już się tym nie interesuje, ktoś coś znalazł w ogródku. Niedawno Maksio otrzymał paczkę z ciekawym sprzętem od naszego znajomego z północnej Polski.

Biorąc udział w różnego rodzaju imprezach militarnych, spotykamy wiele osób. Tak poznaliśmy Pana Krzyśka i jego ojca Ireneusza – byłego żołnierza JWK, którzy nie dość, że doposażyli kolekcję sprzętu wojskowego Maksia, to jeszcze zapewnili mu super atrakcje: strzelanie z prawdziwej broni palnej i przejażdżkę pojazdem opancerzonym.

Maksia zawsze ze sprzętu wojskowego najbardziej interesowały pojazdy wojskowe, zwłaszcza czołgi, do tego stopnia, że chciałby mieć czołg i owczarka niemieckiego, tak jak załoga czołgu RUDY 102 z ulubionego filmu „Czterej pancerni i pies”.

Wystawy 

Odwiedziliśmy kilka wystaw, które mieściły się w różnego rodzaju bunkrach czy schronach. Maksiowi spodobało się to tak, że stwierdził, iż chce mieć na działce bunkier i że zrobi swoją wystawę sprzętu wojskowego. Zamiast bunkra musiał się jednak zadowolić drewnianym stanowiskiem strzeleckim.

Pierwszą wystawę udało się Maksiowi zrobić w wieku 7 lat. Stare drzwi do szopy wykorzystał jako stół, a zwiedzającymi byli oczywiście mama i brat, babcie i dziadkowie oraz sprawca całego zamieszania wujek Marek z ciocią. Spytacie gdzie był tata? Tata też był na wystawie w roli „przynieś, podej, pozamiatej”.

Warto dodać, że Maksio nie odpuszcza, nawet podczas podróży niezwiązanych z militariami. Bywa tak, że jak na trasie widać jakiś pojazd wojskowy, nie daj Boże muzeum, to trzeba się zatrzymać i obejrzeć. Tak zwiedziliśmy wystawę pojazdów wojskowych w Bułgarii. Kolejne wyjazdy zaplanowaliśmy już tak, że na spokojnie „przy okazji” zwiedziliśmy np. Bunkermuseum Wurzenpass/Kärnten, Arnoldstein, Austria, Sierpień 2015.

Osobista bitwa Maksa 

Powiedzieć można sielanka. Niestety w wieku 5 lat nasz Maksio ciężko zachorował. Wyszedł z tej choroby, ale niestety nie odzyskał pełnej sprawności. Przez kilka pierwszych lat lekarze szukali przyczyn tak ciężkiego przebiegu choroby, której większość dzieci, można powiedzieć, nie zauważa. Poszukiwaniom nie było końca prze kolejne 7 lat, a stan Maksia się pogarszał. W końcu została postawiona diagnoza: Choroba Niemanna-Picka typ C. Poczuliśmy się jakby czołg po nas przejechał i to kilka razy.

Arsenał Maksa 

Dziś Maksio ma 15 lat, cały czas chce jeździć na Bitwy, kolekcjonuje sprzęt wojskowy, choć jest mu już coraz trudniej. Doczekał się w końcu na swojej działce prawdziwego bunkra i to z okresu Drugiej Wojny Światowej! Od 2018 przygotowaliśmy z Maksiem kilkanaście  wystaw militariów pod kryptonimem: ARSENAŁ MAKSA, w tym między innymi na Stadionie Śląskim podczas obchodów 100-lecia Odzyskania Niepodległości, oraz w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach.

Maksio, jak każdy z nas ma kolejne marzenia, tym razem chciałby pojeździć prawdziwym czołgiem. Zrobimy co tyko się da, aby spełnić marzenie Maksia. Miał już okazję siedzieć w czołgu Leopard 2 i kierować wieżyczką oraz lufą, miał też okazję przejechać się haubicą samobieżną 2S1 Goździk.

O Szariku nie zapomniał ani on, ani my, więc podjęliśmy działania, aby Szarik mógł się pojawić w naszej rodzinie.

Maksymilan Podlejski jest jednym z najmłodszych kolekcjonerów militariów w Polsce, a jego kolekcja, to już ponad 400 artefaktów związanych z militariami.

Więcej o Maksiu na: www.facebook.com/maxwalczy

Foto: Ł. Głuch, Krzysztof Kadis i archiwum rodzinne